Wikimedia Polska

16 czerwca 2018

Vint Cerf, Tim Berners-Lee i wielu innych cyberspecjalistów wyraża swój sprzeciw wobec artykułu 13

Stowarzyszenie / Szymon Grabarczuk

Najnowsza propozycja Unii Europejskiej w kwestii prawa autorskiego (projekt dyrektywy w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym – przyp. red.) zmierza ku najważniejszemu głosowaniu, w dniach 20–21 czerwca, ale już teraz ponad 70 specjalistów w dziedzinie informatyki i Internetu wyraża swój sprzeciw wobec – ich zdaniem – niebezpiecznemu artykułowi 13, wymuszającemu, by strony internetowe filtrowały przesyłane do nich treści. Członkami tej grupy są między innymi pionier współczesnego Internetu Vint Cerf, wynalazca mechanizmu WWW Tim Berners-Lee, współzałożyciel Wikipedii Jimmy Wales, współzałożycielka Projektu Mozilla Mitchell Baker, założyciel inicjatywy Internet Archive Brewster Kahle, specjalista w dziedzinie kryptografii Bruce Schneier i ekspert w dziedzinie neutralności internetowej Tim Wu. Wystosowali oni list otwarty, w którym czytamy m.in.:

Wymuszający na platformach internetowych automatyczne filtrowanie wszelkich treści przesyłanych przez użytkowników, artykuł 13 jest bezprecedensowym krokiem ku przeistoczeniu Internetu z platformy otwartego dzielenia się i innowacji w narzędzie automatycznego śledzenia i kontroli użytkowników.

Szanse na wykreślenie proponowanego artykułu 13 stale maleją. Do końca zeszłego miesiąca istniała szansa, że kraje członkowskie UE, reprezentowane przez Radę Unii Europejskiej, dojdą do kompromisu. Zamiast tego, ostateczne stanowisko negocjacyjne w tej sprawie wzmacnia jeszcze szanse na przyjęcie spornego przepisu.

Ostateczna nadzieja na obalenie propozycji leży w rękach Parlamentu Europejskiego. W dniach 20–21 czerwca komisja do spraw prawnych (JURI) przeprowadzi głosowanie nad projektem dyrektywy. Jeśli większość głosów padnie przeciwko filtrowaniu przesyłanych do serwisów treści, dalsze rozmowy będą podejmowanie w negocjacjach Parlamentu Europejskiego z Radą Unii Europejskiej i Komisją Europejską. Jeśli będzie odwrotnie, automatyczne filtrowanie treści może stać się obowiązkową praktyką wszystkich platform internetowych o treściach współtworzonych przez użytkowników, które prezentują treści Europejczykom. Dla dużych dostawców, takich jak YouTube, filtrujących treści z wykorzystaniem – w tym przypadku – narzędzia Content ID – będzie to niewielkim ograniczeniem, acz mniejsze platformy i startupy staną albo w obliczu poniesienia wysokich kosztów, albo przeniesienia swoich działań poza Unię Europejską. Dostawcy treści, którzy zdecydują się wprowadzić u siebie automatyczne filtry, postawią swoich użytkowników w sytuacji, w której przesyłane przez nich filmy, klipy audio, tekst, a nawet kod źródłowy będą podlegały sprawdzeniu i możliwemu blokowaniu, jeśli automatyczny system uzna, że naruszają one prawa autorskie. Oczywiście, pojawią się błędy automatów, bo przecież żaden automatyczny system nie jest w stanie rzetelnie stwierdzić, czy dany materiał, objęty prawem autorskim, nie podlega jednemu z wyjątków w ustawodawstwie europejskim, np. dotyczącemu cytatów czy parodii.

Dodatkowo, z uwagi na to, że system wyjątków i ograniczeń nie jest w UE jednolity oraz z uwagi na brak instytucji fair use, popularnej w Stanach Zjednoczonych, wiele uprawnionych użyć materiałów chronionych prawem autorskim – w memach, mashupach i remiksach – prawdopodobnie technicznie narusza prawa autorskie nawet wtedy, jeśli podmiot uprawniony nie zgłasza obiekcji. Jeśli automatyczne systemy wykrywania naruszeń prawa autorskiego będą odsiewać tak techniczne przypadki, dojdzie do znacznego zawężenia wolności wyrażania się w Unii Europejskiej, nawet bez konieczności wprowadzania zmian w prawie autorskim.

Propozycja filtrowania przesyłanych do serwisów treści wyrosła z niezrozumienia celu istnienia prawa autorskiego. Ta gałąź prawa nie służy wynagradzaniu twórców za każde użycie ich dzieł, a ma na celu wspieranie twórców w ramach promowania publicznego interesu w dziedzinach innowacji i ekspresji. Ten publicznym interes nie jest jednak możliwy do wsparcia, jeśli nie istnieją ograniczenia prawa autorskiego pozwalające kolejnym pokoleniom tworzyć na bazie dokonań poprzedników. Te ograniczenia mają zarówno charakter prawny, jak dozwolony użytek, jak i praktyczny, jak strefa tolerancji dla nieszkodliwego użytku. Automatyczne filtrowanie treści osłabi obydwa te aspekty. Jak piszą autorzy listu:

Doceniamy podjęcie kroków ku polepszeniu możliwości godziwego wynagradzania twórców za publikowane przez nich online treści. Nie możemy jednak poprzeć artykułu 13, który wymuszałby na operatorach platform internetowych wprowadzenie zautomatyzowanej infrastruktury monitorowania i cenzurowania treści. Dla przyszłości Internetu, zachęcamy do głosowania przeciw projektowanemu artykułowi.

Zły pomysł lobbystów na rzecz prawa autorskiego, który miał być panaceum na rzekomą „przepaść wartościową”, przerodził się w kryzys przyszłości Internetu takiego, jakim znamy go teraz. Jeśli nawet ci, którzy stworzyli podstawy Internetu i pomagają nadal w jego rozwoju dostrzegli skalę zagrożenia, to wszyscy powinniśmy z uwagą śledzić ten proces.

Mieszkańcy Europy, osoby mające w Europie przyjaciół lub rodziny – to może być ostatnia szansa na oddalenie widma filtra treści. Podejmijcie działania, klikając w poniższy link, który wskaże Wam możliwości zadzwonienia do Waszego europosła, wysłania mu maila lub tweeta, by zatrzymać zagrożenie dla światowego Internetu, zanim będzie za późno.

Obroń swój Internet

Niniejszy tekst jest tłumaczeniem wpisu Danny’ego O’Briena i Jeremiego Malcolma z bloga Electronic Frontier Foundation. Licencja tekstu pierwotnego: CC BY 3.0. Tłumaczenie: Wojciech Pędzich, redakcja: Szymon Grabarczuk.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ostatnie wpisy
Archiwum